poniedziałek, 4 maja 2015

Majowy zamęt

Postanowiłam choć na trochę tu do Was wrócić. Wiele się wydarzyło od czasu ostatniego wpisu, każdy dzień wnosił coś nowego. Choćby ostatnio- przed świętami Wielkanocnymi miałam dwie tury gości, dwie trzyosobowe zespoły, nazwijmy je Zmiennicy, bo kiedy jedni po czterech dniach wyjechali, przyjechali następni, a wszyscy mi bliscy. Po prostu - rodzina. W tym czasie we Wzorcowni skradziono mi dokumenty. Podobno tego typu przestępstw jest tam około 5 dziennie, co daje nam czołowe miejsce w średniej krajowej. W moim przypadku to tylko dokumenty. Uważajcie na złodziejkę średniej budowy ciała, szybką, nieźle ubraną panią w wieku ok. 50, wzrostu może 1m 70. Jest bardzo " okupiona" dzierży w rękach kilka butikowych reklamówek. Dzięki tej pani spędziłam Wielkopiątkowy wieczór na komendzie policji. Potem odpoczywałam, chorowałam też, a jakże, do tej pory nie doszłam do dawnej formy. W międzyczasie skończyłam lata- nie ma się czym chwalić, i wybieram się na zebranie, współpracę z OHP, potem plener - muszę przejrzeć swoje akcesoria malarskie, bo w zabieganiu dawno do nich nie zaglądałam. I tu pojawiają się pytania, mnóstwo pytań, ale o nich następnym razem

czwartek, 9 października 2014

Trudna praca jurorów

Gdybym potrafiła, wpis ten znalazłby się znacznie wcześniej, konkretnie z nastaniem jesieni. Zatem jestem nieco spóźniona.Nie szkodzi.Za oknem, mimo jesiennej pory, chwilami jakby lato i to dynamiczne- nie ze względu na temperaturę a liczbę kulturalnych wydarzeń w mieście. Między innymi dzisiaj, w Miejskiej Bibliotece rozstrzygnięcie konkursu plastycznego dla dzieci i młodzieży pod, bardzo humanitarnym, tytułem " Mój kot, mój pies". Ilość prac konkursowych przekroczyła nasze oczekiwania. Nasze,czyli Gospodarza Konkursu- Miejską Bibliotekę i Regionalnego Stowarzyszenia Artystów Wło- Art, pomysłodawcy konkursu. Wiele danych na jego temat znalazło się w Internecie, wiele też popłynęło podziękowań. Przed nami dziś najtrudniejsze chwile, dla jednych młodych twórców radosne- bo nagrodzeni i wyróżnieni, dla wielu smutne, bez nagród i wyróżnień, co nie znaczy że niedostrzeżone, czy przedyskutowane. Kochani, naprawdę to wszyscy jesteście zwycięzcami, a co najważniejsze, młodymi, wrażliwymi ludźmi patrzącymi na świat zarówno artystycznym okiem jak i czułym sercem, co czyni Was wyjątkowymi

wtorek, 17 czerwca 2014

jeszcze kilka wpisów, a potem wakacje

z domem pełnym gości - co miłe, w różnym wieku - kłopotliwe, o różnych upodobaniach kulinarnych - stresujące. Ważne że będą, że większość z nich,aż pięcioro, urodzonych poza Polską, do niej ciągnie, ważne że lubią tu, u rodziców i dziadków przebywać. A ja obecnie mozolę się nad powiększeniem domu, nie w sensie rozwalania ścian, a właściwej jego organizacji. Sytuację mogą rozwiązać rattanowe etażerki z szufladami na skarpety i bieliznę osobistą, przygotowane półki w bieliźniarce i opróżniona część szaf, zgodnie z zasadą - oddaj bliźnim przedmioty, których nie używasz i rzeczy w których nie chodzisz od trzech sezonów. Mnie dodatkowo zachęcił do przekazania ubrań"Caritasowi" nowy size,kiedy od czasu rzucenia papierosów stałam się "większa",choć nie smutniejsza, a teraz wręcz szczęśliwa i wypatrująca pierwszych oczekiwanych, co nastąpi już za 6 dni!

środa, 4 czerwca 2014

Poszło jak po maśle

Zaproszenia wręczone, obrazy wyeksponowane dzięki Paniom Agnieszce i Natalce. Trzydzieści obrazów. Reszta "jest milczeniem". Część prac wyjechała - Dania, Pekin, Lublin,Tarnobrzeg- naturalnie prywatnymi kanałami, część pozostała we Włocławku. Mniej więcej połowa z nich została wyeksponowana w sali Miejskiej Biblioteki. Spotkamy się więc jutro, o czym przypominam pełna tremy.Do zobaczenia!

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Czy to myśli nieuczesane, czy ,najzwyklej, potargane

Szkoda że nie mam agenta, pomyślałam skurczona w fotelu. W łazience suszyła się koszulowa bluzka przemoczona w wyniku dzisiejszego deszczu do suchej nitki. Łyczek czegoś rozgrzewającego uchronił przed przeziębieniem. Uciekłam z salonu, w którym na stole, kanapie i krzesłach ustawione mam obrazy czekające na ich rozlokowanie w sali wystawienniczej Miejskiej Biblioteki. W pokoju pracy twórczej - mam na myśli pokój z komputerem- gołe ściany naznaczone kropami sterczących gwoździ. Klimat, jak tuz przed remontem. W pokoju męża brakuje przytulnego " Zaułka w Prowansji" i nagiej dziewczyny nakreślonej węglem i kredą. A tu wkrótce Goście. Nie wiem czy dotarły z Biblioteki zaproszenia. Czy w ogóle wyszły? Do kogo trafiły? Te pytania zaprzątają mi głowę, mącą względny spokój, względny, bo i tak się boję, czy wernisaż się uda? Wciąż jestem na początku drogi artystycznej, z ambicjami, by tworzyć z tego, co widzę wokół i tego, co zrodzi mi się w głowie. To trochę ryzykowne, więc nie mam pewności, czy to, co do tej pory zrobiłam, spotka się z uznaniem. W końcowym efekcie pracy, już podczas spotkań, czy to autorskich, czy innych sprawiam wrażenie wyluzowanej, a to tylko mobilizacja ostatnich sił, głównie po to, by zaproszeni Goście czuli się miło. Ponieważ ciągle szukam, a na wystawie zaprezentuję już wyłaniające się mgliście trendy, proszę Was o wybranie mi drogi twórczej,przez wskazanie prac, które Wam przypadły najbardziej do gustu. Do zobaczenia w czwartek o 17 w Miejskiej Bibliotece

sobota, 31 maja 2014

Post factum

No i po cudownym plenerze malarskim na gościnnej i przychylnej nam, artystom z Wło- Artu, Agrofarmie Państwa Ziółkowskich w Gołaszewie. Pogoda zapowiadająca zbliżanie się lata, atmosfera koleżeńskości w grupie, rady i porady a także możliwość doskonalenia umiejętności pod okiem artysty Andrzeja Otawy, wszystko to nastrajało radośnie. Podziwiałam, podziwiałam Mistrza i Was, Kochani, choć w sercu grają mi inne nuty. Kocham naturę,przytłaczającą mnie swoją doskonałością, majestatem, stąd ciągle nie mam odwagi, ni wprawy na przekazanie jej piękna. Coś namalowałam,między innymi maki. Zaprezentuję je na wystawie w dniu 5 czerwca, na którą serdecznie zapraszam, na godz. 17. To moja druga wystawa indywidualna w niespełna czteroletniej praktyce artystycznej. Wciąż jestem adeptką poszukującą własnej, twórczej drogi, pełną tremy przed czwartkiem...

środa, 21 maja 2014

ZNOWU LETNI PLENER

PO RaZ KOLEJNY SPOTKALIŚMY SIĘ NA GOŚCINNEJ AGROFARMIE GOŁASZEWO. Po raz kolejny mamy plener przy pięknej, po raz pierwszy w tym roku, pogodzie.Mowa tu o naszym Stowarzyszeniu artystów Wło- Art. To dopiero początek pleneru, więcej opowiem później, ale już się rozkręcamy i nawet namalowaliśmy po dwa obrazy związane z tamtym,konkretnym miejscem,Wczoraj po pracy obchodziliśmy Urodziny naszej Eli. Integrowaliśmy się przy tej okazji.Chcemy by na plenerze nadal panowała miła atmosfera, sprzyjała aura, rodziły się artystyczne pomysły,które w częśći zostawimy naszym sympatycznym sponsorom, a część prac przedstawimy jesienią na wystawie poplenerowej, Kochani - dobranoc, bo dzień był wyjątkowo trudny. Pozdrawiamy