wtorek, 17 czerwca 2014

jeszcze kilka wpisów, a potem wakacje

z domem pełnym gości - co miłe, w różnym wieku - kłopotliwe, o różnych upodobaniach kulinarnych - stresujące. Ważne że będą, że większość z nich,aż pięcioro, urodzonych poza Polską, do niej ciągnie, ważne że lubią tu, u rodziców i dziadków przebywać. A ja obecnie mozolę się nad powiększeniem domu, nie w sensie rozwalania ścian, a właściwej jego organizacji. Sytuację mogą rozwiązać rattanowe etażerki z szufladami na skarpety i bieliznę osobistą, przygotowane półki w bieliźniarce i opróżniona część szaf, zgodnie z zasadą - oddaj bliźnim przedmioty, których nie używasz i rzeczy w których nie chodzisz od trzech sezonów. Mnie dodatkowo zachęcił do przekazania ubrań"Caritasowi" nowy size,kiedy od czasu rzucenia papierosów stałam się "większa",choć nie smutniejsza, a teraz wręcz szczęśliwa i wypatrująca pierwszych oczekiwanych, co nastąpi już za 6 dni!

środa, 4 czerwca 2014

Poszło jak po maśle

Zaproszenia wręczone, obrazy wyeksponowane dzięki Paniom Agnieszce i Natalce. Trzydzieści obrazów. Reszta "jest milczeniem". Część prac wyjechała - Dania, Pekin, Lublin,Tarnobrzeg- naturalnie prywatnymi kanałami, część pozostała we Włocławku. Mniej więcej połowa z nich została wyeksponowana w sali Miejskiej Biblioteki. Spotkamy się więc jutro, o czym przypominam pełna tremy.Do zobaczenia!

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Czy to myśli nieuczesane, czy ,najzwyklej, potargane

Szkoda że nie mam agenta, pomyślałam skurczona w fotelu. W łazience suszyła się koszulowa bluzka przemoczona w wyniku dzisiejszego deszczu do suchej nitki. Łyczek czegoś rozgrzewającego uchronił przed przeziębieniem. Uciekłam z salonu, w którym na stole, kanapie i krzesłach ustawione mam obrazy czekające na ich rozlokowanie w sali wystawienniczej Miejskiej Biblioteki. W pokoju pracy twórczej - mam na myśli pokój z komputerem- gołe ściany naznaczone kropami sterczących gwoździ. Klimat, jak tuz przed remontem. W pokoju męża brakuje przytulnego " Zaułka w Prowansji" i nagiej dziewczyny nakreślonej węglem i kredą. A tu wkrótce Goście. Nie wiem czy dotarły z Biblioteki zaproszenia. Czy w ogóle wyszły? Do kogo trafiły? Te pytania zaprzątają mi głowę, mącą względny spokój, względny, bo i tak się boję, czy wernisaż się uda? Wciąż jestem na początku drogi artystycznej, z ambicjami, by tworzyć z tego, co widzę wokół i tego, co zrodzi mi się w głowie. To trochę ryzykowne, więc nie mam pewności, czy to, co do tej pory zrobiłam, spotka się z uznaniem. W końcowym efekcie pracy, już podczas spotkań, czy to autorskich, czy innych sprawiam wrażenie wyluzowanej, a to tylko mobilizacja ostatnich sił, głównie po to, by zaproszeni Goście czuli się miło. Ponieważ ciągle szukam, a na wystawie zaprezentuję już wyłaniające się mgliście trendy, proszę Was o wybranie mi drogi twórczej,przez wskazanie prac, które Wam przypadły najbardziej do gustu. Do zobaczenia w czwartek o 17 w Miejskiej Bibliotece