poniedziałek, 2 czerwca 2014

Czy to myśli nieuczesane, czy ,najzwyklej, potargane

Szkoda że nie mam agenta, pomyślałam skurczona w fotelu. W łazience suszyła się koszulowa bluzka przemoczona w wyniku dzisiejszego deszczu do suchej nitki. Łyczek czegoś rozgrzewającego uchronił przed przeziębieniem. Uciekłam z salonu, w którym na stole, kanapie i krzesłach ustawione mam obrazy czekające na ich rozlokowanie w sali wystawienniczej Miejskiej Biblioteki. W pokoju pracy twórczej - mam na myśli pokój z komputerem- gołe ściany naznaczone kropami sterczących gwoździ. Klimat, jak tuz przed remontem. W pokoju męża brakuje przytulnego " Zaułka w Prowansji" i nagiej dziewczyny nakreślonej węglem i kredą. A tu wkrótce Goście. Nie wiem czy dotarły z Biblioteki zaproszenia. Czy w ogóle wyszły? Do kogo trafiły? Te pytania zaprzątają mi głowę, mącą względny spokój, względny, bo i tak się boję, czy wernisaż się uda? Wciąż jestem na początku drogi artystycznej, z ambicjami, by tworzyć z tego, co widzę wokół i tego, co zrodzi mi się w głowie. To trochę ryzykowne, więc nie mam pewności, czy to, co do tej pory zrobiłam, spotka się z uznaniem. W końcowym efekcie pracy, już podczas spotkań, czy to autorskich, czy innych sprawiam wrażenie wyluzowanej, a to tylko mobilizacja ostatnich sił, głównie po to, by zaproszeni Goście czuli się miło. Ponieważ ciągle szukam, a na wystawie zaprezentuję już wyłaniające się mgliście trendy, proszę Was o wybranie mi drogi twórczej,przez wskazanie prac, które Wam przypadły najbardziej do gustu. Do zobaczenia w czwartek o 17 w Miejskiej Bibliotece

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania