wtorek, 25 lutego 2014

Strzeliłam byka

Straciłam   ważny wers w cytowanym Być. Nie będę teraz prostować, prawidłowa wersja jest w powieści, będzie okazja skonfrontować brzmi ona: Jeżeli jestem/to w moim tu i teraz/ w mgławicy tęsknot itd. Wszystko do wyjaśnienia na spotkaniu autorskim. Spodziewam się na nim aktywnych gości,bo kilka już osób ze mną współpracujących zapoznało się już z maszynopisem.

Bez tytułu

Jeszcze nie opadł pozimowy kurz, a już na dobre wpycha się wiosna. Ciekawe, co nam przyniesie? Często zastanawiamy się nad przyszłością, tą bliższą i dalszą, nie doceniając naszego tu i teraz. A to jest przecież to nasze realne życie, znaczone chwilami, których za moment nie będzie.Dzisiaj ta złudna wiosna wywabiła mnie z domu. W zakurzonych wystawach widziałam pulchnawą, starszą kobietę, choć wolałabym zgoła inny wizerunek. Na to nie mamy wpływu - skalpel dokona jedynie zmian powierzchownych, więc skąd do niego takie przekonanie- ważne co w nas, w środku, fizycznie i psychicznie. Starsza pani z zakurzonych obrazów kroczyła pewnie w pseudo wiosennym słońcu z bagażem swoich lat, pseudo wiosennie szczęśliwa i w jakiś sposób spełniona...
PS. W najnowszej powieści zatytułowanej " Gorące czerwce", która ukaże się w kwietniu zamieściłam swoje przemyślenia: "Być"
 Jeżeli byłam/ Znaczy,że mnie tam już nie ma/ Pozostałam na fotografiach i/ twardych dyskach neuronów/ Jeżeli jestem/ To w mgławicy tęsknot/ nawale codziennych zajęć/ Jeżeli będę/ To w czasie przyszłym nieokreślonym/ z jedynym aksjomatem/ Kiedyś odejdę/ Jak wszyscy

niedziela, 16 lutego 2014

Aktualności

My, nieprofesjonalni członkowie Regionalnego Stowarzyszenia( artystów) Wło-  Art przygotowujemy się, z dużym zaangażowaniem, do wystawy "Kobieta w malarstwie". Poza tym... No właśnie, co poza tym? Na gruncie prywatnym wiele nowego,  między innymi ostatnie poprawki przy powieści " Gorące czerwce". Okładka książki - projekt i wykonanie Jadzi Jaroszewskiej. Klimat obrazu- dom skąpany w oceanie kwiatów, jak to u Jadzi, wszystko w niezwykle ciepłych barwach- adekwatny do treści książki, powieści psychologicznej o spóźnionej miłości. Promocja w kwietniu. Co w międzyczasie? Wspomniana wystawa w Starej Remizie.Dokładny termin na stronce Wło- Artu. W domu już wkrótce malowanie, może za wcześnie, ale mam nadzieję na dalsze utrzymanie się powiewów wiosny. A może to moje subiektywne odczucie, może kiedy ściany pokryje świeża farba na dobre wróci mróz. Wolałabym już nie. Nie lubię zimy, z wyjątkiem tej na zdjęciach i obrazach. Jestem z grupy ciepłolubnych. Kocham lato, nawet gorące...

środa, 5 lutego 2014

Ten dzisiejszy, realny dzień

Łóżko na kółkach, trochę niestabilne, blokada nie działa. Czysta pościel i kolejny dzień wyczekiwania na zabieg. W tym wieku nie zawsze człowiek kwalifikuje się do operacji z marszu, przeszkadzają inne, uboczne dolegliwości. Ale dziś to się stanie, jest trzeci w kolejce. Żona chciała przyjechać od samego rana, skrócić stresujące oczekiwanie. Lepiej nie, umówił się z nią kiedy będzie po wszystkim, niech czuwa  nad jego snem po głębokiej narkozie. A może będzie już wybudzony? Będzie dobrze, musi być dobrze...
PS - Tym wpisem koję nerwy przed wizytą u męża w szpitalu
Kiedy w coś się zaangażuję, znikam. Ostatnio pracowałam przy ostatecznej korekcie powieści  "Gorące czerwce". Tytuł obiecujący, pogodny,choć niemało w niej codzienności, nad którą w zapędzeniu, nie zawsze się zatrzymujemy. Akcja książki przybiera coraz żwawsze tempo, by pod koniec Czytelnika zszokować. Nie potrafiłam określić gatunku. Ci, którzy ją czytali twierdzą, że to powieść psychologiczna. Ocenę pozostawię Czytelnikom, a książka  promowana będzie  w kwietniu. Marzy mi się okładka projektu i wykonania Jadzi Jaroszewskiej,wiceprezes Wło -Artu, bowiem akcja powieści rozgrywa się w ciągu kilku dni upalnego czerwca, a jej początek ma miejsce w niedużym drewnianym białym domku zatopionym w morzu roślinności. Takie letnie klimaty, z sielskim nastrojem, artystka Jadzia czuje wyjątkowo.
 A oto przypadkowo wybrany, króciutki fragment: " Zmieniła się dekoracja ścian. Granatowa tapeta zastąpiona została jasnożółtą w złote plamki. To dzień.  Miron spogląda na zegarek- siódma. Nie pamięta o czym śnił, na pewno o czymś miłym, co wprawiło go w dobry nastrój. Dlaczego niektóre sny tak błyskawicznie pierzchają?
 Jaki to dziś dzień tygodnia? Łatwo się pogubić, ostatnie były takie nietypowe. Mhm... piątek.              Przeciąga się z leniwą rozkoszą. Materac taki wygodny, miła pościel, dookoła czyściutko. Przed nim bliski weekend, trochę robótki w domu, łatwej. Spróbuję ustawić się z Leną, zaraz , od rana- planuje, Jeśli wyrazi zgodę. Może razem wyskoczymy na zakupy, coś doradzi, zna się na aranżacji wnętrz, a może i ona będzie  czegoś potrzebowała?                                                                             Ooo, co za słodkie lenistwo!! Kilkudniowa wolność, żadnego przymusu, nawet wewnętrznego, no, może poza jednym...                                                                                                                                                  Kiedy byłem taki wolny? Dawno, w Kalifornii. Tu, jak dotąd, piętrzyły się same problemy"