środa, 14 maja 2014

Porządkowanie myśli nieuczesanych

Bo tak,,, Zmarła nasza koleżanka z angielskiego. Prawie ni z gruszki ni z pietruszki, trzy tygodnie raka, który nie zdążył nawet zbyt mocno spustoszyć organizmu. Wszystko wydało mi się bez sensu, a zwłaszcza nauka języka...Jednak życie nie lubi próżni, stale stawia wyzwania. Przede mną plener malarski a w międzyczasie przygotowanie indywidualnej wystawy. Taką szykowała Anna z mojej pierwszej powieści, co dziwne, wtedy jeszcze nie malowałam, a podświadomie do tego tęskniłam. Te tęsknoty przewijają się jeszcze  w innych powieściach, najintensywniej w ostatniej,ale przecież już maluję. Lepiej, gorzej, ale się spełniam.  Tkwię w bliskich mojemu sercu grupach towarzyskich: Sekcji Emeryckiej ZNP i w Stowarzyszeniu Artystów Wło- Art, a i jestem słuchaczką Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Dzisiaj miałam tam sympatyczne spotkanie autorskie. Prezentowałam ostatnią powieść. I będzie to ostatnia, bo z intensywnej pracy przy komputerze muszę zrezygnować z powodu niedomagania oczu. Z kolei z ZNP jedziemy do dworku Marii Dąbrowskiej - może, niestety, lać, a  wypad miał być połączony z majówką. Jakoś wbrewe pogodzie połączymy. We wtorek start pleneru w gościnnych progach  Agrofarmy Gołaszewo.Bardzo się na to cieszę, czegoś się nauczę, popracuję wśród konkurencji, działającej na mnie nie deprymująco, a dopingująco. Grupa naprawdę fajna. Wszystkim Jutrzejszym Zosiom wiele dobrego. Zosia, to piękne imię od lat modne i w wiecznym użyciu. Moje  się zestarzało, może kiedyś się odrodzi jak teraz, dajmy na to Franki. Czy myśli uporządkowałam , czy jeszcze bardziej je potargałam? Taki, niestety, charakter ma mój blog...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania