czwartek, 23 stycznia 2014

Sorry

Sorry, to nie tak. Poseł Hofman się myli. Trzykrotnie wymieniał Danię, porównując tamtejsze pociągi z naszymi. Spędziłam w Danii, z przyczyn rodzinnych, dwie zimy: 2010/2011 r. i 2011/2012 r.. Korzystałam dość często z komunikacji podmiejskiej Wielkiej Kopenhagi. Chodzące, na ogół, jak szwajcarskie zegarki pociągi w przypadku większych opadów, czy innych zdarzeń klimatycznych typu orkan przeżywają paraliż, powstaje chaos, ale obywatele przyjmują to ze zrozumieniem, bo sorry, taka, wyjątkowa aura. Podam przykład- w czasie orkanu w końcu listopada 2012 r na torowisku w Birkerod, na trasie Kopenhaga - Hillerod wichura zwaliła drzewo, uniemożliwiające dalszą  podróż, o czym powiadomiono pasażerów specjalnym komunikatem. Obiecywano na dalszą trasę podstawić autobusy,mające dowieźć pasażerów do dalszych miejscowości. Czekaliśmy na nie ponad 25 minut, przy nasilającym się wietrze (orkan) i zwiększającej się liczbie pasażerów opuszczających kolejne przybyłe pociągi. Kiedy odjeżdżaliśmy stamtąd z dziećmi- wziętą prawie szturmem taksówką - ludzie nadal oczekiwali na autokary. Jak długo jeszcze, nie wiem, ale sytuacja z minuty na minutę z powodu nacierającego huraganu stawała się dramatyczna, Innym razem, w styczniu, zamiast jechać do Vangede 20 minut dotarłam tam po półtorej godzinie. Jeszcze dłużej jechał do Vangede wnuk z centrum Kopenhagi. Coś się stało. Nikt z nas nie poznał przyczyny...No cóż, zdarza się. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania